|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Minea
Administrator
Dołączył: 25 Kwi 2008
Posty: 140
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Olsztyn
|
Wysłany: Sob 17:28, 28 Cze 2008 Temat postu: Lato, lato, lato czeka... |
|
|
Poniżej przedstawiam harmonogram pojawiania się kolejnych odcinków. Proszę się z nim zapoznać.:
Przypominam jednocześnie o warunkach koniecznych opowiadania. W razie wątpliwości proszę zgłaszać się do moderatorów.
* Początkowa kolejność osób została zmieniona z przyczyn organizacyjnych.
1. 07.07.2008 - ma_dziow
2. 14.07.2008 - Minea
3. 21.07.2008 - Lith Drac
4. 28.06.2008 - Melpomene
5. 04.08.2008 - Minea
6. 11.08.2008 - ma_dziow
Właśnie w tym temacie czekamy na Wasze prace. Zegar już odlicza dni i godziny do pierwszej uczty literackiej.
Ostatnio zmieniony przez Minea dnia Wto 19:29, 08 Lip 2008, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
ma_dziow
Dołączył: 28 Kwi 2008
Posty: 117
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pon 12:40, 07 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Zaczynamy konkurs!
Samo opowiadanie jest... dziwne. Pisane pod wpływem kapryśnej Weny (a raczej jej braku). Rozdział powstawał pomiędzy jednym wybieganiem nad jezioro a drugim. Pomiędzy weekendowym grillem a lataniem do lasu.
Cud, że powstał.
"W poszukiwaniu utraconego wianka"
Demeter stała w oknie pałacu na Olimpie i obserwowała zmagania zachodzącego słońca. Rydwan Heliosa już dawno powinien był znaleźć się we wrotach stajni i krzyki rozzłoszczonej księżycowej Selen dochodziły ją aż tutaj. Stojące za Demeter Afrodyta i trzy Mojry uśmiechnęły się kpiąco.
- Heliosowi znów koń okulał. – mruknęła jedna z wieszczek, wracając do swojej pracy. Trzy siostry pracowały przy kołowrotkach, a spod ich palców wysnuwały się nici żywota śmiertelników. – Dawno już powinna nastać noc.
Natężenie wrzasków wzrosło, gdy do żalącej się Zeusowi Selen dołączył rozeźlony Morfeusz. Nieśmiertelni przekrzykiwali się nawzajem i Demeter nie słyszała odpowiedzi boga bogów. Pomyślała tylko, że wlokący się koło za kołem rydwanu Helios zdąży dotrzeć do pałacu, zanim jeszcze Zeus zdąży wysłać z pomocą Hefajstosa i jego kowalskie umiejętności.
Szarzało już wreszcie i Selen biegła pośpiesznie rozwiesić swój księżyc na nieboskłonie, gdy drzwi komnaty Demeter uderzyły z głośnym hukiem o ścianę.
Bogini urodzaju drgnęła, a jedna z Mojr krzyknęła i zerwała nić, którą plotła.
- Matko! – W drzwiach stała zapłakana, przestraszona i roztrzęsiona Kora. Jej piękne białe peplos było potargane i mokre, ze śladami błota na plecach. Rozczochrane włosy z zaplątanymi tu i ówdzie liśćmi i źdźbłami trawy dopełniały obrazu nędzy i rozpaczy – Matko! – krzyknęła znów tragicznym głosem – Straciłam wianek!
Afrodyta zakrztusiła się ambrozją, trzy Mojry odruchowo znów przerwały nici, a Demeter skamieniała. Patrzyła ze zgrozą na córkę, niezdolna wykrztusić słowa.
- Jak to? – spytała słabo. Dostałaby z pewnością zawału serca, gdyby w porę nie przypomniała sobie, że jest przecież boginią i siostrą samego Zeusa. Bogowie są nieśmiertelni i nie może trafiać ich tak po prostu szlag.
- To nie było takie trudne. – zaszlochało brudne dziewczę.
Demeter przez chwilę przeszły przez myśl wszelkie błędy wychowawcze, jakie mogłaby popełnić i nie znalazła w sobie winy. Jakieś grzechy jednak musiałby byś, skoro się to na niej teraz mściło.
- Gdzie? – spytała sucho Demeter, ignorując złośliwy chichot Afrodyty.
- Nad rzeką! – łkała wyrodna córka.
- Z kim?! – Bogini urodzaju drgnęła ręka w kierunku leżącej niedaleko kłonicy. Afrodyta natychmiast spoważniała.
- Z Ganimedesem! – zawyła Kora i padła matce do stóp.
Demeter przeszły dreszcze, a zaskoczone Mojry przerwały kolejną nić.
- Zeus cię zabije. – rechotała Afrodyta. – Przecież nie od dziś wiadomo, że ten młody chłopak to największy rywal Hery do łóżka boga bogów!
- Afrodyto! – wrzasnęła ostrzegawczo Demeter i znów boginiom przeznaczenia urwał się kolejny splot.
- A co ma wspólnego mój wianek z łóżkiem wujka? – chlipała roztrzęsiona młodziutka Kora – Nie widzę związku.
- Właśnie unicestwiłam całą rodzinę królewską – westchnęła ponuro jedna z Mojr, patrząc na przerwane nici – Teby będą musiały poszukać sobie nowej dynastii.
- A taki był ładny! – przeżywała tymczasem dziewczyna – Taki śliczny! Mogłam patrzeć na niego godzinami! Przystrojony w korale jarzębiny i złote kłosy zboża!
- Ganimedes? – upewniła się Afrodyta, która znów zaczęła się głośno rechotać.
- Jaki Ganimedes? – skrzywiła się Kora – Wianek!
W komnacie na Olimpie zapanowała konsternacja. Boginie wpatrywały się w najmłodszą ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy.
- Chwila, moje dziecko! – Demeter czuła, jakby umykało jej coś niezwykle ważnego – Wyjaśnijmy coś sobie. Tobie chodzi o wianek w sensie wiechcia z trawy, czy wianek w sensie… - zająknęła się – w sensie…
Kora wpatrywała się matkę oczami okrągłymi ze zdziwienia.
- Oj, mamo! A jakie ty znasz jeszcze inne wianki? – spytała, zagubiona.
- Oj, znalazłby się, znalazł! – Afrodyta niemal turlała się już ze śmiechu i nie umilkła nawet pod groźnym spojrzeniem Demeter.
Bogini urodzaju zaś poczuła, że samotne wychowywanie córki jednak ją przerasta. Doprawdy, jakby rozpieszczone dziewczę nie mogło znaleźć sobie poważniejszych problemów, niż zwykły wiecheć trawy.
- Ale mamo! – zaprotestowała Kora w odpowiedzi na zarzut – Nie był taki zwykły! To był twój wyjątkowy wianek, którym zawsze sprowadzałaś lato!
Tym razem Demeter nie przypomniała sobie, że jest nieśmiertelna i że wstrząsy znane zwykłym ludziom są jej całkowicie obce.
- Co takiego?! – wrzasnęła, zrywając się z ławy, przewracając jeden z kołowrotków Mojr i plącząc wszystkie nici – Zgubiłaś symbol lata?!
- T-t-tak – wyjąkała nieszczęśliwie córka.
- Na otchłanie Tartaru! – zaklęła matka – I jak ja teraz zmienię pory roku?! Co z ciepłem i życiem? Ma zapanować wieczna zima?!
- Może da się go jakoś znaleźć. – chlipała Kora. – Pytałam Pytii. Wieszczka mi powiedziała, że wianek nie zaginął bezpowrotnie. Wyłowiła go z rzeki tajemnicza postać.
- Czyli kto? – podchwyciła niezadowolona matka.
- Skąd mam wiedzieć? Przecież jest tajemnicza, nie?
I Kora znów upadła ze szlochem na podłogę.
Demeter zrozumiała, że musi przestać histeryzować. Tylko spokój może uratować ją, pory roku i świat. Wystarczy tego, że jej córka robiła sceny za nią. Zeus zacznie je robić z chwilą, gdy się dowie o całej sprawie.
Należało szukać pomocy. Nie u bogów, bo Demeter nie raz zdążyła się przekonać, że nieśmiertelni do niczego się nie nadają.
Trza znaleźć jakiegoś herosa.
- Gdzie Herakles? – spytała..
- Sprząta stajnię Augiasza. – odpowiedziała natychmiast Afrodyta – Bo co?
- Niech rzuca tę parszywą robotę. – zadecydowała bogini urodzaju – W gównie tarzać się jeszcze będzie miał czas. Jutro rano ma zapanować lato i przez noc ma mi znaleźć mój ukochany symbol.
- Chcesz go wysłać na misję „W poszukiwaniu utraconego wianka? – spytała nieufnie Afrodyta.
- Nie obchodzi mnie jak się będzie nazywała misja! – tupnęła nogą Demeter – Interesuje mnie to, czy się powiedzie!
Bardzo szybko okazało się, że spełnienie prośby bogini nie jest takie proste. Herakles nie był zbyt zadowolony, że odrywa się go od pracy. Prężył przez chwilę potężne muskuły, powodując rumieńce na twarzy Kory, i wykłócał się z Demeter.
- Mam wszystko rzucić, bo twoja córka zgubiła wianek? – spytał z niedowierzaniem. – Trzeba było nie puszczać dziewuchy z faunami!
- Z Ganimedesem. – poprawiła odruchowo Demeter. – I nie o tego rodzaju wianek mi chodzi, idioto! Ktoś wyłowił z rzeki i skradł mój symbol lata! Jeśli do jutra rana go nie znajdziemy, zachwieje się cykl pór roku i na długi czas może zapanować zima!
- O bogowie! – westchnął cierpiętniczo Herakles.
- Nie wymawiaj naszego imienia nadaremno! – zgorszyła się. – Poza tym, JA jestem boginią i zapewniam cię, że wstawiennictwa się w twojej sprawie u mnie nie doczekasz. Znajdź mi wianek, albo…
- A nie możesz poprosić Jazona? – spytał z niechęcią Herakles – On ma ciągoty do poszukiwań dziwnych rzeczy. Ostatnio za złotym barankiem latał.
- Ale teraz ma ciągoty do Argonautów. – wtrąciła się Afrodyta, która przysłuchiwała się temu z rozbawieniem. – Zapewniłam im balowanie przez co najmniej tydzień.
- Nie możemy tyle czekać. – Demeter straciła cierpliwość.
Herakles znów westchnął cierpiętniczo. Były czasami takie chwile, kiedy żałował, że jest herosem i musi zbawiać świat i ludzkość. To była jedna z nich.
- Dobrze, dziewczę! – zwrócił się w kierunku zapłonionej Kory. – Powiedz mi, gdzie dokładnie zgubiłaś wianek? A ty, Demeter, pomyśl, kto mógłby mieć motyw, by nie dopuścić do powrotu lata.
A o to moje warunki:
- trucizna, którą niestety pominęłam, a gdzieś pojawić się musi.
- działania tajemniczej postaci.
- Ganimedes w depresji.
- koza Amaltea.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Minea
Administrator
Dołączył: 25 Kwi 2008
Posty: 140
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Olsztyn
|
Wysłany: Śro 10:33, 09 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Widać, że brak weny, widać. Nie wierzę, że to napisałaś ty, Madziow. Po prostu z twoim stylem jest niemożliwe napisanie takiego czegoś. Może dla debiutanta przymknęłabym oczko, ale dla ciebie? Zwłaszcza, że znam twój genialny styl, o!
Leżąca interpunkcja.Nie będę się popisywać na forum i wypisywać błędów, zwłaszcza, że to tekst raczej, który nie odegra w twoim życiu ważniejszej roli.
Cytat: | - Zeus cię zabije. – rechotała Afrodyta. – |
Hmmm... Rechocząca Afrodyta. Jako najpiękniejsza i najwdzięczniejsza z bogiń na pewno nie rechotała. Strasznie to się rzuca w oczy.
Cytat: | - Oj, mamo! A jakie ty znasz jeszcze inne wianki? – spytała, zagubiona.
- Oj, znalazłby się, znalazł! – Afrodyta niemal turlała się już ze śmiechu i nie umilkła nawet pod groźnym spojrzeniem Demeter. |
Madziow, jak mogłaś mi to zrobić? A byłam przekonana, że pierwszy odcinek będzie taki, jak na autorkę przystało.
Jestem na nie. Sam tekst w sobie może i dobry, ale gdyby był debiutanta, nie twój.
Pozdrawiam, Minea.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Miriam
Dołączył: 07 Cze 2008
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 14:07, 14 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Wreszcie pokonałam swoje lenistwo i ostanowiłam naskrobać jakiś komentarz.
Podobało mi się, naprawdę. Aż do publikacji odcinka myślałam, że to będzie nudne opowiadanie o życiu bogów na Olimpie i z przyjemnością stwierdzam, że się rozczarowałam. Przyjemnie i szybko się czytało. Jedyne, do czego mogę się przyczepić, to zachowanie Afrodyty.
Cytat: | - Zeus cię zabije. - rechotała Afrodyta. |
Może lepiej wyglądałoby: chichotała?
Cytat: | - Gdzie Herakles? - spytała.. |
Dwukropek wygląda inaczej.
Tak, wiem, złośliwość klawiatury.
A przy tym o mało co nie spadłam z krzesła :
Cytat: | - Właśnie unicestwiłam całą rodzinę królewską -westchnęła ponuro jedna z Mojr, patrząc na przerwane nici. - Teby będą musiały poszukać sobie nowej dynastii. |
Jestem na tak. Ale wiele nie trzeba, żeby mnie zadowolić.
Życzę weny przy pisaniu kolejnego odcinka.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Minea
Administrator
Dołączył: 25 Kwi 2008
Posty: 140
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Olsztyn
|
Wysłany: Pon 15:09, 14 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Przepraszam za długość kwitka z pralni, ale ta jedna strona w Wordzie jest. Tak jak to się zdarzyło poprzedniczce, Wena wyjechała na wakacje w góry i za nic nie chciała ich porzucić na rzecz konkursu. Mam nadzieję, że mi wybaczycie brak tych rzeczy, które zawierać powinien dobry kawał literatury. Ad rem, oto i moje wypociny!
~*~
Na temat domniemanego związku Zeusa i Ganimedesa milczeli wszyscy. Ulubieniec wszech boga, skazany na niemożność zwierzenia się komukolwiek z lęku o utratę okazanych mu szczególnych względów, w milczeniu kontemplował obrazy ostatnich wydarzeń, które wciąż od początku nasuwały mu się przed oczami. W greckich knajpach nie było ciszy, zapachu ziół czy leśnych nimf uprawiających swoje czary, które koiły nerwy pod czarnym niebem. Panowała tu jednak osobliwa atmosfera, nakłaniająca do topienia rozpaczy w podawanych tu trunkach. Ganimedesa skusiło wino.
- Co ty wyprawiasz? - Przed jego oczami niewyraźna postać zaczęła nabierać kontur, za słabych jednak, by mogła mu się wydać znajoma.
- Czego chcesz?- wykrztusił, zbierając w sobie resztki boskiej cierpliwości i doskonałości. Starał się, by słowa zabrzmiały godnie, ale odpowiedziały mu tylko rozpaczliwe próby poderwania go z miejsca przez natrętnego gościa.
- Wiem o wianku. Demeter prosiła, abym go odnalazł. Potrzebuję twojej pomocy, ale raczej nic nie zrobimy jeśli, na bogów, nadal będziesz tu tkwił.
- Herakles? - warknął. Nie lubił silnych, zbawiających świat herosów, którzy swoim ego zajmowali cztery razy więcej miejsca niż powinni. – Zeus wie?
- Nie wie, ale dowie się, jeśli do jutra rana nie znajdziemy tego cholernego wianka. Nie mamy czasu, więc pospiesz się. Zdajesz sobie chyba sprawę, co niesie ze sobą strata tego… wiechcia – wycedził Herakles.
- To na nic, nigdzie nie idę.
Zawsze wierzył, że po kozie Almatei , jest najwspanialszą postacią w oczach Zeusa. Myśl , że mógłby stracić tę pozycję przez lekkomyślną boginkę skutecznie przymurowała go do ławki, stołu i dzbanka z winem. Herakles rozejrzał się po knajpie i niechętnym wzrokiem obdarzył podśpiewujących przy stole mężczyzn.
- Nie obchodzi mnie, czy będziesz w tym uczestniczył czy nie. Jeśli ty, gówniarzu, mi nie pomożesz, nie odnajdziemy wianka, bo jak na razie to na Olimpie temat tabu, a sam nie będę przeszukiwał każdego domu w Helladzie. Wychodzimy, a jeśli zdecydujesz się trwać w tym beznadziejnym stanie aż do samego rana, to nie ominą cię straszne konsekwencje.
- Ale co ja mogę? – zawył rozpaczliwie młody nieśmiertelny, puszczając w niepamięć wszelkie uprzedzenia do Heraklesa. Koniec końców kiedy ktoś już się przypałęta, zwłaszcza ktoś kto we krwi ma zbawianie świata, gotowy wysłuchać wszystkiego byle miało związek z wiankiem, to trzeba tę sytuację wykorzystać. – Byłem tam z Korą i rozmawialiśmy. Nagle wianek znalazł się w rzece, a gdy zrozumieliśmy skutki tego wydarzenia, było za późno. Kora ruszyła do Pytii, a ja rozpaczam nad naszą głupotą. Za nas oboje i cały Olimp.
- Nie mogę uwierzyć, że Zeus z własnej woli uczynił cię nieśmiertelnym – westchnął Herakles i wykrzywił usta w wymuszonym uśmiechu. – Pomożesz czy nie?
- To nie ja tu jestem od ratowania innym skóry – stwierdził. Jego uwagę znów przykuło wino.
~*~
Zgoła pijackie towarzystwo i głośne przyśpiewki skutecznie kłóciły się z wnikliwymi obserwacjami. Pijana na pierwszy rzut kobieta, nagle odzyskała trzeźwość. Sztywnym krokiem ruszyła do lady.
- Wino raz - mruknęła i po chwili dostała dzban pełen czerwonego wina. Pewna, że nikt nie zwróci uwagę na kobietę, wyjmującą z kieszeni skórzaną sakwę z ciemnym proszkiem i następnie wsypującą go do dzbanka, uczyniła swoją powinność. - Proszę do tamtego stołu - zleciła podejrzanie łypiącemu dookoła gospodarzowi, wskazując na Ganimedesa. Czujnie obserwując czy wino rzeczywiście trafi tam gdzie trzeba, powoli wstała.
Nie wiedzieć kiedy tajemnicza postać wymknęła się z pomieszczenia, pozostawiając za sobą jedynie zabarwione na ciemno wino i poturlały w niejasno określonym kierunku owoc jarzębiny.
~~*~~
Warunki teraz? A proszę bardzo! Długo nad nimi myślałam, ale w końcu się pojawiły. Dosyć proste do spełnienia.
- rozmowa Heliosa z Demeter,
- rozmowa Ganimedesa z Korą,
- i rozmowa Zeusa z dowolnie wybrana postacią.
Tyle ode mnie. Pozdrawiam,
Minea.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Miriam
Dołączył: 07 Cze 2008
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Wto 12:57, 15 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Oj, rzeczywiście kwitek z pralni. Ledwo zaczęłam czytać i już się skończyło. Trochę szkoda, ale mam na uwadze zdradliwą Wenę i dobrze Cię rozumiem.
Z uwagi na długość trudno mi ocenić, ale spróbuję.
Cytat: | Herakles rozejrzał się po knajpie i niechętnym wzrokiem obdarzył podśpiewujących przy stole mężczyzn. |
Czym obdarzył? Może lepiej brzmiałoby: spojrzeniem?
Cytat: | Pijana na pierwszy rzut kobieta, nagle odzyskała trzeźwość. |
Długo nad tym zdaniem myślałam i nie pasuje mi tu przecinek, który jest w bardzo dziwnym miejscu (przynajmniej moim zdaniem).
To by było na tyle cytatów. Ogólnie rzecz ujmując, nie jest źle. Mogę wyrazić tylko nadzieję, że Twój następny odcinek będzie dłuższy i ciekawszy. Życzę Weny.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kaliope
Administrator
Dołączył: 25 Kwi 2008
Posty: 182
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Olsztyn
|
Wysłany: Pią 14:29, 18 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Nie skomentowałam do tej pory, więc ndrabiam zaległości.
Pierwszy tekst jest tak absurdalny, że aż fajny. Zabija śmiechem, pomysłem i orginalnością.
Podoba mi się, ale nie zachwyca. Wiem na co stać autorkę i czekam na wyjście z cienia.
Drugi tekst nie jest zły, ale wydaje mi się, że autorka nie za bardzo umiała wykorzystać potencjał z pierwszego odcinka.
Trochę też zaniepokoił mnie pomysł tajemniczej postaci, która na oczach wszystkich dosypuje czegoś do wina i nikt z kulawą nogą się tym nie zainteresował...
Minea i ma_dziow - mam nadzieję, że w następnych odcinkach pokażecie swoje słynne literackie pazurki.
Ostatnio zmieniony przez Kaliope dnia Pią 20:40, 22 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kaliope
Administrator
Dołączył: 25 Kwi 2008
Posty: 182
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Olsztyn
|
Wysłany: Śro 23:34, 23 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Z przykrością muszę stwierdzić, ze mamy na forum pierwszą Hydrę. Jest nią Lith Drac. która nie wywiązała się z pracy konkursowej.
Melpomene - 28 lipca należy do ciebie.
Mocno niezadowolona Kaliope
|
|
Powrót do góry |
|
|
beatlesfanka
Dołączył: 21 Lip 2008
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Sob 21:06, 26 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
A można się jeszcze zgłaszać??? Jak można to ja się zgłaszam!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Melpomene
Dołączył: 14 Cze 2008
Posty: 39
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z miejsca, którego nazwy nie wolno wymieniać!
|
Wysłany: Pon 23:28, 28 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Ale mi warunki postawiłaś - same rozmowy...
*
Bóg słońca mieszkał w wielkim, białym pałacu zbudowanym z kości słoniowej, złota i klejnotów. Jednak tej nocy Demeter zastała go w stajni. Stał przy jednym ze swoich siwych koni i cicho do niego przemawiał. Bogini przyszła tutaj w bojowym nastroju, ale na ten widok przystanęła i zmarszczyła czoło. Czy nie powinien widzieć wszystkiego, kiedy jest tam, wysoko na niebie? – pomyślała.
- Słyszałam, że koń ci okulał. – Stanęła obok zwierzęcia i pełnym czułości gestem poklepała go po szyi.
- Słyszałem, że zginął ci wianek – odparował Helios. Nie przepadał za żadną z sióstr Zeusa. Za nim zresztą też nie.
- Skąd wiesz? – wykrzyknęła. – To znaczy były pewne problemy, ale już im zaradziłam – poprawiła się.
- Nie jestem ani ślepy, ani głuchy – warknął. – Zaradziłaś? – Uśmiechnął się krzywo. – A więc nie przyszłaś tutaj prosić mnie o wydłużenie mojego pobytu na nieboskłonie?
- Nie. Przyszłam zapytać, czy przejeżdżając dzisiaj nad rzeką nie widziałeś mojego wianka. To prawda – podniosła wskazujący palec prawej dłoni, bo Helios już otwierał usta – że zaginął, ale Herakles już go szuka i bardzo byś nam pomógł, gdybyś powiedział, co widziałeś.
Helios kpiąco spojrzał na stojącą przed nim kobietę. Boginię. Czy ona raczy żartować? Naprawdę zgubiła swój symbol? Słyszał o tym, bo na Olimpie nikt niczego długo nie utrzyma w tajemnicy, a poza tym Mojry to straszne plotkary, jednak myślał, że to tylko pogłoska. Z drugiej strony czego można się spodziewać po kimś takim? Westchnął, udał, że się zastanawia, po czym powiedział przeciągając wyrazy, jak tylko się dało.
- Widziałem Korę z jakimś młodzieniaszkiem...
- Z Ganimedesem, wiem – przerwała mu – a nie widziałeś wianka?
- Ganimedes? Czy to nie ten, co otwiera bramy Olimpu?
- Ten sam! Nie widziałeś czegoś jeszcze?
- Może i widziałem. – Uśmiechnął się szeroko.
- Na czarne otchłanie, mówże wreszcie! – Demeter w końcu straciła nad sobą kontrolę. Tupnęła nogą i zamachała rękami chcąc potrząsnąć bogiem, ale zrobiła to zbyt gwałtownie i biały rumak, dotychczas spokojnie stojący obok nich, wierzgnął tylnymi nogami. Helios odskoczył i złapał konia. Klepiąc go delikatnie po głowie skierował gniewne spojrzenie na boginię.
- Nie umiesz nad sobą zapanować? Co mnie obchodzą głupie suszki, które wkładasz sobie na głowę, i które cię postarzają? Wyjdź stąd. Denerwujesz Ksanda.
Demeter zacisnęła usta, powstrzymała napływającą falę gniewu i z godnością wyszła ze stajni. Nie zostawił jej innego wyjścia, musi szybko znaleźć Heraklesa. Może jemu uda się coś wyciągnąć z tego nadętego osła! Choćby siłą. A jak nie, to Helios będzie się gęsto tłumaczył przed Zeusem, gdy ten dowie się o wszystkim. Czyli za kilka godzin – pomyślała i przeniosła się na Olimp.
Wysoka postać przemknęła przez podwórze i weszła do gospody. Kaptur skrzętnie zasłaniał jej twarz, a płaszcz ukrywał kobiecą sylwetkę. Stanąwszy na progu rozejrzała się i zlokalizowawszy poszukiwany obiekt cicho podeszła do stolika, przy którym, z rękami zwisającymi po obu stronach ciała, z głową kołysząca się na boki, przysypiał Ganimedes. Kora przysunęła sobie krzesło, które z impetem odsunął Herakles i usiadła. Brak reakcji ze strony młodzieńca zmusił ją do użycia bardziej drastycznych środków. Wzięła dzban wina stojący przed nią i całą jego zawartość wylała na chłopaka.
- Co znowu? – Ganimedes wyrwał się z objęć Morfeusza i zmrużonymi oczami spojrzał na towarzyszkę. – A, to ty – wydukał, położył ręce na stole i oparł na nich głowę. Kora chwyciła go za włosy i podciągnęła do góry.
- Mamy problem. Wstawaj. Musimy znaleźć wianek.
- Co wy wszyscy z tym wiankiem? Nie ja go wrzuciłem do rzeki. Poza tym Herakles już go szuka, idź pomagać jemu.
- Herakles mnie tu przysłał. Razem mamy większe szanse.
- Jakie szanse? – bełkotał chłopak. Skóra na głowie zaczynała go już lekko szczypać. Chyba nie przesadził z winem aż tak.
- Był u Heliosa, który mu powiedział, że widział jak wianek wyłowiła jakaś kobieta, prawdopodobnie nimfa, nie jest do końca pewien.
- Kto nie jest? Herakles? – Ganimedes stracił wątek. Skóra zaczynała go już palić.
- Helios. Nie słuchasz mnie! – Kora spojrzała na swojego rozmówcę. – Dobrze się czujesz?
- Wspaniale – wydukał chłopak i zerwał się jak oparzony. Karczmarz, od kilku minut obserwujący ich rozmowę, zdjął pokrywę z beczki i gestem wskazał Ganimdesowi wodę. Ten, z cichym westchnieniem, zanurzył głowę, potrzymał ją tam chwilę, aż w końcu wyprostował się i spojrzał na dziewczynę. Kora z przerażeniem w oczach podniosła dzbanek i powąchała.
- Nie umarłbyś, ale wątpię czy ktokolwiek uznałby cię za przystojnego.
- Ktoś chce mnie oszpecić z powodu jakiś suszonych badyli? Przecież to tylko zielsko i... zielsko.
Dziewczyna, z wyrzutem w oczach spojrzała na przyjaciela. Czy on nie rozumiał powagi sytuacji?
- Miałeś to wypić, a nie wylać na siebie. Ale dzięki temu mamy jakąś wskazówkę. Trucizna była zrobiona z owoców jarzębiny. – Kora rozejrzała się dokoła, schyliła i podniosła czerwony koralik. – O, widzisz. Ktoś ci ich dosypał do zamówionego wina.
- Nie zamawiałem więcej wina, nawet nie wiedziałem, że tu stało. – Zamyślił się Ganimedes. To wszystko coraz mniej mu się podobało. Nimfa, wianek, jarzębina. A on chciał się tylko czegoś napić!
- No chodź! Myślę, że wiem, gdzie mamy zacząć szukać wia... – Boginka stała już przy drzwiach.
- Nie kończ! Jeszcze raz usłyszę słowo na w i nie ręczę za siebie. – Zatrzymał się i spojrzał jej w oczy. – I pamiętaj, że idę z tobą tylko dla towarzystwa.
- Jeszcze zobaczymy – mruknęła pod nosem i wyszła za nim w ciemną noc.
Zeus niespokojnie krążył po komnacie. No gdzie ona jest? Miała tu być, jak tylko Helios dotrze do zamku. Podszedł do stołu i z niepokojem wypisanym na twarzy, napił się ambrozji. I gdzie jest Ganimedes? Muszę sam nalewać napój. To niedopuszczalne! Na myśl o młodym ciele chłopaka Zeusowi zmiękły nogi. Jak on uwielbiał tego młodzieniaszka. A teraz będzie mógł się nim cieszyć przez całą wieczność.
- Wasza wysokość. – Rozmyślania boga bogów przerwało ciche pukanie. – Przepraszam za spóźnienie, ale wyniknęły pewne komplikacje.
- Nie szkodzi, wejdź. Czy, mimo to, reszta idzie po naszej myśli?
- Niezupełnie, panie.
Drobniutka postać weszła do środka i zamknęła drzwi komnaty. Po drugiej stronie korytarza Hera zmrużyła oczy.
Warunki - musi pojawić się:
- paw Hery oraz sama Hera,
- Herakles z Kirke,
- wyznanie miłości.
Ostatnio zmieniony przez Melpomene dnia Pon 23:29, 28 Lip 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
ma_dziow
Dołączył: 28 Kwi 2008
Posty: 117
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Śro 10:00, 30 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Zrobili Ma_dziow Krytykiem i teraz męcz się dziewczyno, czy oceniać tekst wedle takich jak zwykle kryteriów, czy innych - bo to w końcu konkurs.
Faktycznie, warunki miałaś beznadziejne. Minea się nie postarała. Tym bardziej jestem pełna podziwu, że z takich warunków udało Ci się napisać coś całkiem zgrabnego i sympatycznego. Trochę to było za krótkie. Ja wiem, że w konkursie jak byk stoi 1 strona w Wordzie, mimo to z chęcią widziałabym o kilkanaście linijek więcej.
Podobało mi się to, co napisałaś. Miałaś trochę niezręczności, ale o tym później. Sądzę, że Minea ograniczyła Ci pole wyobraźni i warunki, jakie dostałaś nie pozwoliły ci wypłynąć na szerokie wody. Bo tak pod skórą czuję, że gdybyś pisała wedle innych wskazówek, wyszłoby Ci o niebo lepiej.
Nie, żeby mi się nie podobało. Podobało. Było sympatyczne, fajne, zgrabne. Ale czuję, że to jeszcze nie to i że stać Cię na więcej. I chyba przez ten nakaz samych rozmów, miniaturka wyszła Ci taka... może nie porwana na strzępy, ale oderwana od siebie. To nie Twoja wina, bo nie miałaś wyboru. I tak wybrnęłaś dobrze z tego, co miałaś.
Fajnie budujesz akcję i napięcie. Ale niektóre Twoje zdania są za długie. Cytat: | Słyszał o tym, bo na Olimpie nikt niczego długo nie utrzyma w tajemnicy, a poza tym Mojry to straszne plotkary, jednak myślał, że to tylko pogłoska. | Oprócz tego, zapamiętałam jeszcze zdanie ze spłoszonym koniem (rozmowa Demeter i Heliosa). Tnij i jeszcze raz tnij, bo sprawia to wrażenie chaosu.
Udało Ci się popełnić... coś. Niezręcznością tego nie nazwę, zresztą brak mi słów. Ale masz taki fragment, gdzie Ganimedes wyrywa się z objęć Morfeusza. Tak, my wiemy, że spał. Ale w momencie, gdy zajmujemy się mitami, gdzie sen, miłość, czy noc podlegają personifikacji, to wygląda na zupełnie coś innego (tak, wiem, za dużo slashu, za dużo. Nie musicie mi tego wytykać, dziękuję bardzo).
Rozbawiły mnie myśli Zeusa o Ganimedesie. I że Bogowi Bogów zmiękły kolana. Biję brawa za ten zabieg, bo zwykle w slashach nikomu nic nie mięknie, a wręcz przeciwnie (O Boże, czytają mnie też dzieci, zamknijcie mnie gdzieś ). Dlatego tak mi się spodobało, że nie poszłaś śladami setek autorów.
Podobały mi się warunki, jakie postawiłaś. I podsumowując, napisałaś całkiem zgrabny, fajny tekścik. Mogłoby z tego być coś jeszcze fajnieszejszego, gdyby nie to, że Twoje pisarskie działania zostały drastycznie ograniczone, a pole wyobraźni znacznie zawężone. Szkoda.
To był klasyczny przykład na to, jak czyjś brak Weny może odbić się na kimś innym.
*Tłum szturmuje wrota pałacu Minei z okrzykiem "Lepsze warunki! Następnym razem daj lepsze warunki!"*
Ps: Chyba dopiero teraz widzę, jak bardzo absurdalną akcję udało mi się napisać. Za każdym razem jak czytam teraz o utraconym wianku, ryczę ze śmiechu.
Ostatnio zmieniony przez ma_dziow dnia Śro 10:28, 30 Lip 2008, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Minea
Administrator
Dołączył: 25 Kwi 2008
Posty: 140
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Olsztyn
|
Wysłany: Sob 16:23, 02 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Helios ujarzmiał Ksanda jeszcze długi czas po wyjściu bogini. Godnym krokiem opuściła stajnię, ale bóg Słońca byłby głupcem gdyby nie przypisał zaciśniętych w pięści dłoni i lekko trzęsącego się podbródka rozdrażnieniu Demeter. Więc Herakles już szuka wianka. Helios przysiadł na stołku i poklepał po boku spokojnego już konia. Z przykrością stwierdził, że poszukiwania herosa będą znacznie gmatwane, a częstotliwość owych niepomyślności z pewnością przedłuży czas oczekiwania na jakiekolwiek dobre wiadomości. Taki stan rzeczy z pewnością ujmie chwały Heraklesowi, ale też obróci gniew Zeusa przeciw młodym winowajcom. Za wszystkim tym miała stać Hera, która o stokroć bardziej wolałaby do końca życia wisieć głową w dół na Olimpie, co miało już miejsce, niż pozwolić by działania herosa przeszły bez żadnych komplikacji.
- Nienawidzę go – płakała przed laty Hera, gdy dowiedziała się o narodzinach syna Zeusa i Alkmeny. – Przeklęte dziecko!
Oczywistym było, że życie Heraklesa postawione jest pod znakiem wiecznych kłopotów, ciągłych strat, częstych niedogodności. Doskonale pamiętał te chwile na Olimpie, gdy z Ziemi słychać było płacz pełen goryczy, gdy obłąkany przyszły bożek w przypływie szaleństwa zabił własne dzieci. Kiedy to Hera, jako inicjatorka dwunastu prac dla niego, uśmiechała się często do siebie psując swój wizerunek 'wiecznej znudzonej', kiedy namawiała młodą dziewczynę do wyprania koszuli Heraklesa w zatrutej krwi cyklopa i gdy jako wierna poddana Zeusa podawała mu sztywną dłoń wyciągniętą przezeń na umowną zgodę.
Musi się rozmówić z Herą, bo gotów był uwierzyć że grozę sytuacji przesłonią jej dawne wspomnienia i urażona duma. Wstał, ale podejrzliwe rżenie konia natychmiast go otrzeźwiło. Okulały Ksand był bezsilny, ale bardzo drażliwy, nie sposób więc odgadnąć jego intencje wobec bogów, którzy mogą pojawić się tu w każdej chwili żądając wyjaśnień, czemu nadal nie świta. Musi więc czuwać przy koniu, bo tylko on potrafi go okiełznać.
- Heliosie, nadal trwa noc. O co tu…
- Hermesie, z nieba mi spadłeś! – wykrzyknął Helios i poderwał się ze stołka, nie zwracając uwagi na gniewnie potrząsającego grzywą konia i mając głęboko w poważaniu fakt, że jest to teoretycznie nie do zrobienia, bo w niebie się aktualnie znajdują. – Wezwij tu do mnie Kirke, byle szybko!
- Po co ten pośpiech? – westchnął Hermes. – Jak tak dalej pójdzie, to moje skrzydełka nie dotrwają do życzeń dzieci Zeusa z… Cholera, z kim on jeszcze nie miał dzieci... – po czułym spojrzeniu, jakim obdarzył swoje śmieszne obuwie, zerknął na Heliosa, a widząc wymowny grymas goszczący na jego twarzy opuścił stajnię.
- Pamiętasz Kirke? – przemówił bóg Słońca do konia. – Kochana córka, tylko ją tolerujesz z całej tej gromady. Posiedzi z tobą chwilę, w porządku? Widzisz, będę musiał coś z tą Herą omówić.
***
- To już gdzieś blisko, a tak! Już widzę zarys lądu!
Herakles wychodzi na wyspę, mija stado rozpasanych świń i nawołuje. Odpowiada mi głośny śmiech i nagle obok niego pojawia się nimfa.
- Proszę podać swoje imię, imiona rodziców…
- Całkowicie pozbawione sensu – stwierdza dziewczyna, a w uszach znowu brzmi perlisty śmiech.
- Dlaczego?- dziwi się bóg i marszczy brew gotowy przyjąć kolejną dawkę wdzięcznych chichotów.
- Znasz moje imię, bo posługiwałeś się nim nawołując mnie. Imiona moich rodziców znać musisz na pewno, bo takich faktów może nie znać tylko jakiś zacofany, nieorientujący się w ogóle już od paru dobrych lat w towarzyskich tematach bożek niższego stopnia.
- Albo ktoś, kto ma ważniejsze sprawy na głowie – mruczy,niezadowolony z obrotu sprawy.
Śmiech.
- Więc co robiłaś, kiedy zaginął wianek? Przypominam, że zdarzyło się to tej nocy.
Chichot.
- Kirke, naprawdę nie mam czasu.
- Kocham cię.
Mdły zapach, czuły uśmiech, Hermes, zewsząd otaczający go śmiech, a w końcu błoga cisza. Ze śledztwa nici. Przed następnym takim spotkaniem będzie się bronił alergią na głupotę, naiwność i wrodzoną skłonność do denerwowania wszystkich w zasięgu swego głosu.
***
Niepewny wyniku konfrontacji, do jakiej dojdzie podczas spotkania, nie mógł być pewny. Nie potrafił określić ile bogini już namieszała, a za domysły nikt laurów nie daje.
- W czym mogę ci pomóc? – na tronie siedziała Hera, opierając brodę na dłoni, obserwując drepczącego wzdłuż sali pawia.
- Słyszałaś o zaginionym wianku Demeter, prawda? - spytał Helios i odczekawszy chwilę, dając Herze czas na kiwnięcie głową kontynuował:
- Oczywiście, zdajesz sobie sprawę jakie konsekwencją mogą wyniknąć z tego wydarzenia, jeśli nie znajdziemy wianka. Pozostaje mi ufać w twój rozsądek, że nie zrobisz niczego głupiego uniesiona swoimi ambicjami. W ten sposób na pewno ułatwisz Heraklesowi śledztwo. Błagam, nie mieszaj się do tego, Hero! Obiecaj mi to – zakończył rozpaczliwym tonem, widząc ożywienie na jej twarzy.
- To on prowadzi to śledztwo, no proszę! Heliosie, wybacz ale nie mam dłużej czasu na twoje rozterki, wzywają mnie obowiązki. Żegnam – po czym natychmiast sama wybiegła z sali. Helios odprowadził ją wzrokiem.
- Feler, no po prostu totalny feler!
Warunki:
- utracona minuta,
- śmiertelnik Zeus,
- perswazje Kirke.
Ostatnio zmieniony przez Minea dnia Sob 18:39, 02 Sie 2008, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Miriam
Dołączył: 07 Cze 2008
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Sob 17:36, 02 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Miło mi zauważyć, że ten odcinek jest lepszy od poprzedniego, ale wydaje mi się, że mogłaś dać z siebie jeszcze więcej.
Podobała mi się rozmowa Heliosa z Hermesem i zachowanie tego drugiego.
Nie podobało mi się jednak zmiana czasów z przeszłego na teraźniejszy w części z Heraklesem i Kirke. Lepiej by wyglądał przeszły, tak jak wcześniej używałaś.
Na zakończenie trochę cytatów:
Cytat: | Okulały Ksand był bezsilny, ale bardzo drażliwy, nie sposób więc odgadnąć jego intencje wobec bogów, którzy mogą pojawić się tu w każdej chwili żądając wyjaśnień, czemu nadal nie świta. |
Lepiej byłoby wstawić kropkę po "drażliwy" zamiast przecinka.
Cytat: | - Całkowicie pozbawione sensu - stwierdza dziewczyna i znowu w uszach słyszy ten perlisty śmiech. |
Zakładam, że to Herakles słyszy jej śmiech? Bo to wygląda jakby go słyszała dziewczyna.
Cytat: | - Albo ktoś, kto ma ważniejsze sprawy na głowie – mruczy,niezadowolony z obrotu sprawy. |
Przecinek. Przypadkowo (?) postawiłaś spację przed i nie dałaś po.
Cytat: | Przed następnym takim spotkaniem będzie się bronił alergią na głupotę, naiwność i wrodzona skłonność do denerwowania wszystkich w zasięgu swego głosu. |
Literówka Ci się wkradła.
Cytat: | - Feler, no po prostu totalny feler! |
Hera, królowa Olimpu, używa takiego słownictwa? To coś tak jak rechocząca Afrodyta. Chyba, że to Helios...
|
|
Powrót do góry |
|
|
ma_dziow
Dołączył: 28 Kwi 2008
Posty: 117
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Nie 13:57, 03 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Lepszy odcinek, ale co z tego?!
W moim osobistym odczuciu, położyłaś konkurs, Min. Najpierw warunkami, do których Melpomene - chcąc nie chcąc - musiała się dostosować, a teraz fabularnym chaosem. Skoro to przedostatni odcinek, powinnaś była splatać wątki z powrotem, a nie rozpoczynać nowe. I ty myślisz, że ja na jednej stronie Worda zwiążę w supeł ten cały chaos z poprzednich odcinków plus dodam wątek AKTYWNEGO szukania i znajdowania wianka? Przeceniacie mnie.
No właśnie, AKTYWNEGO! Bo tam się dzieje mnogość niestworzonych rzeczy, ale wianek jest traktowany per noga. I tak z najważniejszego wątku fabularnego stał się najmniej istotnym.
(Ja rozumiem, że uczestniczki konkursu lubią konie. Ale w trzech odcinkach na cztery przewija się ten nieszczęsny Ksand Heliosa. CO w nim jest tak istotnego, że ciągnię się ten wątek z uporem maniaka? Nastąpiło przewartościowanie priorytetów. To źle).
To jest nieuczciwe wobec mnie, żeby oczekiwać, że ja wymodzę coś z tego, co poprzednie osoby napisały na odwal, byle było, a jedna uczestniczka w ogóle sprawę totalnie olała (na mało istotne dla fabuły warunki dla Melpomene spuśćmy zasłonę miłosierdzia. Bo mnie to nadal boli).
Nie jestem pewna, Min, czy ty uważnie czytałaś poprzednie odcinki. W pierwszym odcinku WYRAŹNIE zostało napisane, że Herkulesa odrywają od czyszczenia stajni Augiasza (1 Z DWUNASTU PRAC!!!!). To czemu w ostatnim odcinku mamy dość niepotrzebne zresztą przeskoki przez życie Herkulesa i jego przeszłość i SUGEROWANIE, że to wszystko było KIEDYŚ (a jak wynika z mojego odcinka, który powinien być Biblią dla piszących po mnie w konkursie - to się dzieje TERAZ!). Po cholerę wplotłaś wątek Dejaniry i zatrutej koszuli. To kto w takim razie szuka teraz tego wianka? Duch Herkulesa?
(Przypominam, że Herkulesa zżarł jad, którym nasączona była koszula)
Ostatni odcinek sam w sobie był napisany nie najgorszym stylem (ale i tak znalazłabym dużo do poczepiania się), ale fabularnie był taki sobie. Zamiast to ładnie spleść w jedną całość, rzuciłaś nam oderwane od siebie ochłapy. Poza tym, niepotrzebnie rozwlekałaś akcję (Ona i tak się wlecze jak mucha w smole). Trzeba było ją przyspieszyć i poprowadzić tak, aby ostatni odcinek (mój) był już właściwie kropką nad "i", taką wisienką na torcie.
Beztrosko została zrzucona na moje barki odpowiedzialność za powodzenie całego konkursu.
Zarówno, jako użytkownik forum, jak i MODERATOR, konkurs totalnie olałaś.
Poza tym, skoro się podchodzi do wyzwania, trzeba czytać to, co napisali inni, MYŚLEĆ i znać zagadnienia, których się podjęło. Tu wychodzi słaba znajmość mitów greckich.
Ogólnie - Jestem na wielkie, przeogromne i bolesne dla mnie N I E
Ostatnio zmieniony przez ma_dziow dnia Nie 15:41, 03 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Minea
Administrator
Dołączył: 25 Kwi 2008
Posty: 140
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Olsztyn
|
Wysłany: Nie 18:35, 03 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Po pierwsze nie ma co się tak czepiać ciągle tej jednej strony Worda, bo można i na dwie, a nawet ktoś na trzy napisał w pierwszym odcinku. Po drugie, co do pewnych nielogiczności to biję się posłusznie w pierś, bo zaprawdę to moja i tylko moja wina, bo nie tyle ze mnie ignorantka mitologii, ale zwyczajnie niezbyt uważnie przeczytałam pierwszy odcinek i ten wątek czasowy jakoś mi umknął. Ale mylić się to ludzka rzecz, bo też ciężko wzdychałam, kiedy Melpomene z owocu jarzębiny zrobiła narzędzie zbrodni, no bo przecież ten wianek spleciony był między innymi z jarzębiny. Po trzecie, rzeczywiście przeceniłam Ma_dziow, jej pomysłowość i rzadką umiejętność spadania zawsze na cztery łapy. Więc, o ile Kaliope, do której już pisałam nie ma nic przeciwko, z przyjemnością ogłoszę chęć innego użytkownika co do zakończenia konkursu. Na moją prośbę zgłosiła się Demeter, za co jej serdecznie dziękuję. Tym samym uwalniam Ma_dziow z tego przykrego obowiązku i uwalniam od odpowiedzialności.
Pozdrawiam, Minea.
PS: Jeśli tylko Kali się zgodzi, to informacja zostanie potwierdzona, a Demeter oficjalnie zostanie wpisana na listę uczestników.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|