|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Sarna
Dołączył: 31 Maj 2008
Posty: 46
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Rybnik
|
Wysłany: Wto 19:57, 02 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Ja poproszę. Czeko jest genialna w każdej postaci... *odbiera filiżankę*
A co do szkoły to ja już mam dość. Dziś miałam pierwszą lekcję WOS-u z moją "ukochaną" panią z historii. Kobieta wymyśliła sobie, że mamy przygotowywać prasówkę, ale nie z dzienników - bo to zbyt banalne. Ona życzy sobie z tygodników. Fajnie. Ale czy ona naprawdę myśli, że każdy z nas ma pełny skarbiec, jak Potter? Jeden tygodnik 5zł. Minimum 20zł miesięcznie. A jeśli dołożyć do tego cenę za 9 podręczników do historii, 2 do WOS-u i tekstów źródłowych to można się pochlastać.
Denerwuje mnie takie podejście do rzeczy. A ona oczywiście myśli, że to nic takiego. Fajnie.
W zeszłym roku nie mogłam przeżyć 3 godzin historii. W tym wysiadam - 3 historie i 2 WOS-y. Masakra. Historię kocham, ale tej kobiety nie trawię.
Pozdrawiam wszystkich rogato,
Sfrustrowana Sarna
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Kaliope
Administrator
Dołączył: 25 Kwi 2008
Posty: 182
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Olsztyn
|
Wysłany: Wto 20:37, 02 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Ło matko! 9 podręczników od historii?! W ciągu jednego roku, czy kilku?
Nie martw się Sarna - będzie dobrze. Zawsze można oszczędzić na tych gazetach idąc do księgarni/Empiku/biblioteki czytając na miejscu i sporządzając notatki.
Dobrze, że ja szkołę mam już za sobą.
Pozdrawiam - Kaliope
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sarna
Dołączył: 31 Maj 2008
Posty: 46
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Rybnik
|
Wysłany: Śro 19:44, 03 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Hmm... 5 chronologów, te muszę znać na pamięć (marzenie...) i 4 problemowe, z których korzystamy na lekcji. No i jest jeszcze atlas historyczny, który muszę mieć opanowany perfect.
Także, rok szkolny pod znakiem histy i WOS-u. Masakra.
Pozdrawiam rogato
|
|
Powrót do góry |
|
|
Minea
Administrator
Dołączył: 25 Kwi 2008
Posty: 140
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Olsztyn
|
Wysłany: Śro 20:43, 03 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
WY macie problemy, doprawdy...
Ja mam kłopot, napisać autoprezentację... Że co ja, jak ja??! x(
Pozdrawiam, (nie) rogato.
Min.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pokrzywa
Dołączył: 04 Wrz 2008
Posty: 86
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: baszta przy wejściu do Piekła. Za bramą, pierwsza na lewo.
|
Wysłany: Nie 16:16, 14 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
*opróżnia szklankę zimnej herbaty, jakby to była co najmniej wódka, opiera swój hieni łeb na łapach i wzdycha ciężko*
Z Wilna wróciłam. Taki tam wspaniały blond gitarzysta był... włosy to miał jak serek waniliowy jaśniutkie. A jak cudnie śpiewał. A jak grał! W końcu student muzyki, nie? A jakie piękne miał dłonie. Próbowałam coś mu z ręki wyczytać, ale miał anarchię na nich. Na jednej konkretnie. Totalny chaos. Ale no... i wiecie, co głupia Pokrzywa zrobiła?
*chwila ciszy, ale i tak nie było w lokalu nikogo, kto by mógł odpowiedzieć*
Głupia Pokrzywa dała mu ot, tak sobie pójść. Nawet nie tracąc z nim cnoty. Pokrzywa nie jest godna być blondynką! W ogóle się nie stara przedłużać rodu blondyńskiego, nawet w tak strasznej perspektywie wyginięcia blondu za dwieście lat!
*tu hiena spadła pod stół i leżała tam godzinami, czekając, aż ktoś się zlituje nad biednym hienim serduszkiem, które głupia hiena sama sobie złamała*
No ale w końcu jestem Pokrzywa, nie? Pokrzywy raczej nie są zbyt romansowe... *mruczy do siebie pod stołem*
|
|
Powrót do góry |
|
|
ma_dziow
Dołączył: 28 Kwi 2008
Posty: 117
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Nie 22:19, 14 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Jutro pojedynek pod znakiem burzowych wichrów, a ja NIE MAM WENY!!!
Uciekła mi, świnia. Nie chce wrócić! Co ja biedna pocznę! I pomysł też zginął - śmiercią kojota.
Ćwierć strony Worda raczej nie kwalifikuje się do pojedynku, nieprawdaż?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nakago
Dołączył: 16 Wrz 2008
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: okolice Poznania
|
Wysłany: Wto 17:33, 16 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Gdyby pojedynek był na drabble, to ćwierć strony mogłoby być aż nadto...
Mój Wen po weekendowych szaleństwach jakby nieco przysnął. Mam nadzieję, że niebawem się obudzi. Może już, bo czuję takie dziwne wiercenie pod czaszką, jakby jakiś wiewiór przewracał się z boku na bok...
Ostatnio zmieniony przez Nakago dnia Wto 17:36, 16 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Minea
Administrator
Dołączył: 25 Kwi 2008
Posty: 140
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Olsztyn
|
Wysłany: Pon 13:05, 22 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Tu można o wszystkim, więc wykorzystam to i pragnę pogratulować Madzi wygranej i wspaniałego pojedynku. Ech, może kiedyś z Tobą wygram. Póki co, Twoje zdrowie...
*otwiera szampana*
|
|
Powrót do góry |
|
|
Melpomene
Dołączył: 14 Cze 2008
Posty: 39
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z miejsca, którego nazwy nie wolno wymieniać!
|
Wysłany: Czw 0:14, 25 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
A co to za nowy dział - Itaka? I z czym się to je?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Minea
Administrator
Dołączył: 25 Kwi 2008
Posty: 140
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Olsztyn
|
Wysłany: Czw 19:48, 25 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Eeee... No to tak. Itaka to nowy dział, nad którym z Kaliope pracujemy. Będzie on zawierał kilka niezbędnych informacji oraz ogłoszeń dla tych, którzy chcą dać się zauważyc czy myślą o swojej przyszłości w postaci kilku wydanych książek.
Mam nadzieję, że będzie zjadliwe.
Min.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Minea
Administrator
Dołączył: 25 Kwi 2008
Posty: 140
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Olsztyn
|
Wysłany: Śro 22:15, 01 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Mam zaszczyt ogłosić, że wspólnymi siłami udało nam się napisać 500 postów! Aż łezka się w oku kręci... Popijmy herbatą Mistrza Jaskra, tutejszą specjalnością.
Wzruszone Moderatorstwo
|
|
Powrót do góry |
|
|
Melpomene
Dołączył: 14 Cze 2008
Posty: 39
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z miejsca, którego nazwy nie wolno wymieniać!
|
Wysłany: Pon 18:16, 06 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Nie to, żebym narzekała albo przeszkadzało by mi za bardzo, ale dlaczego mamy zielone nicki i gwiazdeczki pod nimi?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kaliope
Administrator
Dołączył: 25 Kwi 2008
Posty: 182
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Olsztyn
|
Wysłany: Pon 22:43, 06 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Zielony kolor i gwiazdeczki są efektem kłopotów technicznych z którymi mamy nadzieję szybko się uporać.
Pod koniec tygodnia wszystko powinno być już w porządku.
|
|
Powrót do góry |
|
|
ma_dziow
Dołączył: 28 Kwi 2008
Posty: 117
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Wto 0:08, 07 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Kto ma czasem dosyć swojej pracy, niech podniesie rękę!
Obawiam się, że prędzej w tym temacie powinien wyżalić się mój szef i współpracownicy, którym dałam niedawno do wiwatu, no ale...
Nie lubię ludzi, którzy robią sobie z gęby cholewę. Pracuję w firmie marketingowej, gdzie jest taki wyścig szczurów, że tylko skakać z mostu do rzeki z kamieniem u szyi. Wszystko jest tam nastawione na zysk i tylko i wyłącznie na zysk. No..., jeszcze robienie klientów w totalnego balona, ale o tym raczej się nie mówi. I nastawienie na oranie nami(pracowników) jak wołami.
W zeszłym tygodniu pękłam. Chyba nie wyrobiłam, nie wiem, ale depresja była wielkości wszechświata. W każdym razie, robiłam sprzedaży od cholery, starałam się jak głupia (na 7 h pracy normą jest 4-5 sprzedaży. Jak zrobisz powyżej ośmiu, otwierasz z radości szampana. Ludzie, wbrew opinii marketingowców, to nie idioci. Wiedzą, że wyjdą gorzej na tym co im się na siłę wciska. Ja miałam 11 - 14 dziennie przez dwa i pół tygodnia). Mój szef łaził za mną, wychwalając, mówiąc, że jestem cudowna, jestem liderką i tego typu podobne pierdoły. Obiecywał gruszki na wierzbie, prowizję niczym 1/4 zasobów Banku Światowego i nagrodę (dziewczyna za siedem sprzedaży jednego dnia dostała USB, druga toster).
Łaził, łaził i gadał. Budził nadzieję i truł gitarę. Szalałam ze sprzedażami, szarpałam sobie zdrowie i nerwy, bo jednak Ma_dziow to było durne i naiwne stworzenie. I niezwykle ufne.
Zgadnijcie, co dostałam za pięć najbardziej cholernie trudnych sprzedaży w firmie (bez szczegółów, bo jednak co tajemnica zawodowa to tajemnica. Dość wspomnieć, że owe sprzedaże trafiają się rzadko, ciężko, ludzie gotowi się zabić za prowizje z nich i nigdy nie trafiają się jednego tygodnia, a już jednego dnia tym bardziej nie. Mnie się udało).
No więc, zgadnijcie, co dostałam. Uwaga, werble.....
....
....
podkładkę na myszkę z zeszłorocznym kalendarzem z logo firmy. Dorzucili mi jeszcze smycz (taką na klucze) do kompletu.
Szlag mnie trafił nieziemski. Nie, żebym była jakaś szczególnie łasa na nagrody, albo jakoś mi zależało. Tylko, jakbyście się poczuli, gdyby ktoś Wam obiecywał gruszki na wierzbie i Bóg wie, jakie gwiazdki z nieba. Żeby palant nic nie mówił, nie grał mi na emocjach i na poczuciu własnej wartości, byłoby ok. Przeszłabym nad tym do porządku dziennego, nawet nie myśląc o jakichś nagrodach. Pracowałabym jak pracuję.
Motywacja zdechła mi z prędkością światła. Od środy do piątku zamieniłam się w taką zołzę, tak wredną świnię, że nie poznawałam sama siebie. Wyżywałam się na szefie (baaaaaardzo), na współpracownikach i na klientach (najbardziej), darłam się dosłownie o wszystko i buntowałam celowo zespół. W piątek po południu dziękowali wszyscy ze łzami w oczach, że nadchodzi weekend i odetchną ode mnie.
Wiem, przeginam, możliwe, że nie umiem przegrywać. Ale chyba pierwszy raz poczułam, co to znaczy cholernie się rozczarować. Dziś rano zrobiło mi się wszystko jedno i poszłam do pracy uchachana, lajcik, "wszystko jest git" (taka Ma_dziow zwykle oznacza, że jest jej wszystko jedno i świat jej zwisa).
Miałam pozę a'la amerykański styl. Cały dzień. Na dodatek zażerałam stresy z zeszłego tygodnia. Po tym jak zjadłam trzy zupki rosołowe, trzy rogaliki z czekoladą, trzy paczki chipsów, czekoladę i popiłam hektolitrami soczków, szefowi gul skoczył. Próbował łazić za mną i mnie zmotywować do pracy. Nie bardzo mu to wyszło, bo uchachana Ma_dziow wołała ze słodkim uśmiechem, że "co się czepiasz, normę wyrobiłam, więcej nie muszę!". Próbował zachęcić mnie prowizjami (spytałam, na cholerę mi kasa, skoro nerwy i zdrowie stracę), pochwałą do wyższej instancji szefa (posłałam mu spojrzenie a'la "kpisz, czy o drogę pytasz?"), "przywilejami szkoleń rozwojowych" (fajne przywileje, zamiast ośmiu, siedziałabym 12 godzin w pracy. Już to przerabiałam) i nagrodami motywacyjnymi (zabiłam go śmiechem i spytałam, czy skoro firmie zabrakło kalendarzy, będą teraz rozdawali jeżyki na długopisy lub korkowe podkładki pod szklanki).
Wojna z szefem się tli. Na razie mi wszystko zwisa i nie wiem, czy to lepiej, czy gorzej, niż wtedy, gdy robiłam dym na całą firmę. Efekt, w każdym razie jest ten sam. Jeśli myślą, że poświęcę im najlepsze lata mego życia, zdrowie, nerwy - dla iluzorycznych obietnic o wielkich pieniądzach - to się grubo mylą.
Rozczarowana Ma_dziow to zła Ma_dziow.
*niech mnie ktoś przytuli*
Ps: Przy smyczy powiedziałam, żeby się sami na niej powiesili, a podkładką na myszkę pirzgnęłam przez całą długość sali i powiedziałam, że na kalendarze - zwłaszcza zeszłoroczne - to mnie jeszcze stać. Szef stwierdził, że zrobiłam mu wielką przykrość, bo przecież to był prezent i zrobił mi tym wielki zaszczyt. Inni nie dostali, a ja tak!
Ostatnio zmieniony przez ma_dziow dnia Wto 0:15, 07 Paź 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Vil
Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Wto 9:15, 07 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
*przytula i podaje herbatkę z prądem na uspokojenie, ale zmienia zdanie widząc zegarek. Teraz soczek z witaminkami, a herbatkę odkłada na później*
Brawa za świetnie wykonaną robotę! Jesteś dobra w tym co robisz, ba - lepsza niż dobra, i jeśli szef nie potrafi Cię docenić, to ktoś powinien trzepnąć go na opamiętanie. Brawa też za reakcję na taki "prezent". Ktoś, kto pokornie położy uszy po sobie kariery w takim świecie nie zrobi.
A zdrowia i nerwów nie jest warta żadna praca, żadna motywacyjna nagroda. Tego nikt Ci już nigdy nie zwróci. Życzę sukcesów i satysfakcji, ale też tego, żebyś nie wpadła w ten pęd biegnących szczurów, o którym piszesz. Nie wiadomo, gdzie tak naprawdę jest meta w tym akurat wyścigu.
*powymądrzała się, to teraz daje jeszcze batonik na osłodę i doenergetyzowanie*
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|